2012-01-25

MONGOLIA


Sajszand.
Miejsce położone na pustyni Gobi.



















Czułam się jak małe dziecko,
które pierwszy raz zobaczyło morze






Czas się tam jakby zatrzymał,
miałam wrażenie, że mimo wszystko chce mnie dogonić






Zaglądałam przez dziury w płocie,
wycierałam twarz






Nie wiem jak opisać ten dzień, to miejsce.
Przyjechałam tu zmęczona Pekinem. Strasznie wiało, ale słyszałam tylko wiatr.
Szukałam takich miejsc w Tajlandii, wsiadając na skuter i pokonując dziennie 200km...
Maszerując chińskimi bezdrożami szukałam prostych form i
miejsc zawieszonych w czasie i przestrzeni.
tu oddychałam powoli, żeby czas trochę zatrzymać.










W Cerceleg spędziłam noc otulona skałami.





Mongołowie swoje domy noszą na plecach,
w symbiozie z naturą pozostawiają po sobie ślady istnienia






Tariat...i dzikie konie, niepokojąco czarne noce,
bez świateł i jakichkolwiek odgłosów ciszy.
Opuszczone domostwa, drewniane budy bez nazwy, topniejący śnieg,
krótkie spotkania, emocje...Wiatr.









Nie było tam nic, a jednak wydawało się, ze jest wszystko, 
dzięki czemu człowiek może być szczęśliwy...




Tafla Białego Jeziora była nieruchoma, w większości zamarznięta,
na tle jasne nieba okoliczne góry wyglądały na kobaltowobłękitne.




Kilkaset kilometrów w Mongolii przejechaliśmy starą, zepsutą ciężarówką, 
kierując się z Tariat do stolicy. 
Całkowite mielizny, bezdroża, momentami nieprzejezdna droga. 
Podróż trwała 27 godz. 










Kierowca był smakoszem ,on wybierał miejsca,
dopiero w czwartej odwiedzonej knajpie zjedliśmy obiad,
domowy makaron z baraniną i warzywami.
Noc była ciężka, podczas gdy nasz Mongoł spał w kabinie,
my zwiedzaliśmy knajpy, oblegane przez  "tirowców" i ludzi,
których zapędziła tu  noc i bezmiar odległości.
Było zimno, bardzo sennie.









Ułan Bator. Stolica.
Kilka szklanych domów i kilka domów bez szyb.
Wokół nich ulice wypełnione dziurami, autami i bohaterami o czerwonych twarzach, 

wychylających kolejną kolejkę na słońcu .
W powietrzu kurz albo śnieg.
Pomniki źrebaków, maniaków, podróżników, żołnierzy.
Buddyjskie świątynie, wypełnione aromatem,  

domowa atmosfera, a jednocześnie podniosła. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rolling Sun Photography