2012-02-02

1. Kunming

15 styczeń 2012. W Kunming zostaliśmy dwa dni, w mieście po którym można Chiny bardzo szybko znienawidzić..sama zaczynałam już pluć gdzie popadnie, jakoś mimo chodem wtapiasz się w tłum..w Chinach samochody i skutery maja totalnie wyciszone silniki, nic nie słychać, słychać za to nieustanne trąbienie..trąbienie, charchanie i plucie...raj na ziemi. Łaziliśmy po mieście, jedliśmy w typowo chińskich jadłodajniach, odwiedziliśmy kilka świątyń i planowaliśmy dalszą podróż. Wieczorami miasto, tłoczne, pełne krzyczących Chińczyków totalnie zmieniało oblicze. Mijając kolejne dzielnice spotykaliśmy ludzi grających w badbingtona, w madżonga, śpiewających i tańczących. Chińczycy uwielbiają tańczyć i nie potrzebują do tego wielkich sal z lustrami. Wystarczy park i magnetofon aby kilkanaście par w średnim wieku zebrało się i tańczyło... tak poprostu... dołączaliśmy do tych grup ludzi i spędzaliśmy z nimi wieczór, tańcząc, grając, śmiejąc się...bez potrzeby rozmowy..posługiwania sie tym samym językiem...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rolling Sun Photography