2012-02-04

2.Dali

16 styczeń 2012. Po dwóch dniach w mimo wszystko męczącym Kumning wsiadamy w nocny pociąg jadący do niewielkego miasteczka o nazwie Dali. I znajdujemy kolejne miejsce, które nas totalnie rozwaliło.
Szaro-biała zabudowa starego miasta, z jednej strony ogrom górskiej przestrzeni, z drugiej widać w oddali jezioro, na którym podobno odbywają się połowy ryb przy pomocą kormoranów. Zimno. Prawie nigdzie w Chinach nie ma ogrzewania w domach. Standardem w hotelach jest grzejąca mata, którą wkłada się pod prześcieradło...niewiele to jednak daje...mimo to chce się tu być, nawet zimą. W pierwszy dzień mamy ogromne szczęście, ponieważ trafiamy na niesamowitą imprezę lokalną, z okazji zbliżającego się chińskiego Nowego Roku. Wiejski targ, a co za tym idzie masa dla nas barwnych postaci i ciekawych zjawisk- plemiona górskie, chińscy rolnicy, dentyści uliczni i błyskawiczne wyrywanie zębów, obcinanie kobietom włosów, wykorzystywanych później na peruki, chińskie życzenia na Nowy Rok kaligrafowane złotym pędzlem na czerwonym tle, niesamowite nieznane nam warzywa, przyprawy, wiele odmian chińskich dialektów, słyszalnych w około...czułam, że chce to chłonąc, patrzeć na tych ludzi ale za nic nie zaburzać ich spokoju...robiłam zdjęcia...to już 10 niewywołana klisza..

Kurtka/lampka nocna North Face szczelnie spakowana przeleżała na dnie plecaka, teraz na wysokości 2000 m.n.p.m przestaje być tylko zbędnym ciężarem. Za oknem ośnieżone szczyty czterotysięczników przyciągają wzrok...














2 komentarze:

Rolling Sun Photography