2012-05-07

10. "This is Mongolia"





Już za granicą z Chinami zaczyna robić się swojsko.
Chleb ma swój smak, masło nie jest słodkie, ludzie bardziej kumaci.
No i można po rosyjsku się dogadać.

Mongolia ma w godle symbol Yin i Jang,
ale żeby zachować równowagę natura zdecydowanie musi być w przewadze.

Niezmierzone pustkowia. Brak dróg. wszędzie kieruje GPS i
wyczulone oczy kierowcy.Widać tylko to co oświetlają reflektory, Gwiazda Polarna przesunięta daleko na Zachód. Często się zatrzymujemy. GPS nie wie o nowych szczelinach, rozjeżdzonych mokradłach. Kierowca wchodzi, bada teren. "Tydzień temu było tu inaczej" - słyszymy od niego i zawracamy.
Tu nie mierzy się odległości kilometrami, tylko w godzinach. Transport odjedzie jak bedzie komplet pasażerów, może dziś, może jutro.
Na prowincji jeszcze trwa zima. Jezioro Białe skute lodem. Przechodzące tędy stada owiec, koni, jaków pozostawiają za sobą ślad. Nadjedzone szczątki zwierzęce, czaszka konia i psia padlina. To nie jedyne oznaki ciężkiej zimy jaka się tu powoli kończy.
Przyjmujący nas ludzie posiłkują się małymi kłamstwami, by zaprosić do siebie, przytrzymać nas o noc dłużej. Więc śpimy czasem w nieogrzewanych pokojach, bez bierzącej wody i prysznica. "This is Mongolia" jak usłyszałem od właściciela małego hotelu w Sainshand. I niech sie szybko nie zmienia, nie dostosowywuje we wszystkim do przyjezdnych i nie zamienia w wesołe miasteczko.

Spotkaliśmy też hotelarza, który zaskoczony był tym, że nie widzieliśmy " osady mongolskiej z XIIIw." zbudowanej kilka lat temu, lub "najwyższego na świecie pomnika jeżdźca na koniu" sfinansowanego przez jego ojca... "w tamtym miesiącu był tam ten co gra teraz Bonda, a Jackie Chan kupił akcje..."

  









Rolling Sun Photography