Chciałabym długo pamiętać jak tam było, mieszkałam 2 miesiące w chińskim miasteczku, przy granicy z Birmą, miałam swój pokój, sąsiadów, pracowałam z nimi, czasem miałam już dość i wtedy chciałam ich zmieniać..bo nie rozumiałam.
Czasem zastanawiam się, czy te Chiny, które poznałam.... ci ludzie żyjący na granicy absurdu, nie mający innych zajęć prócz hazardu i jedzenia to prawdziwe Chiny, czy odrealniona prowincja, najbardziej wysunięta na południe, gdzie ludzie poszukują własnej tożsamości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz